Bartosz Chytła zapewnia, że w przeciwieństwie do niektórych banków, które agresywnie weszły na ten rynek i zostały zasypane wnioskami kredytowymi, co spowodowało chwilowy paraliż komitetów kredytowych - DnB Nord ma wystarczające moce przerobowe. Kredyt hipoteczny to będzie 'hook product', wabik, na który DnB Nord chce złowić nowych klientów. Dopiero potem przygotuje dla nich nowe produkty.- źródło portal fenicjanie.pl - wywiad z dnia 9 września w "Pulsie Biznesu"
Drogi Czytelniku,

jeżeli tu trafiłeś to oznacza, że szukałeś informacji o jednym z Banków. Mając na względzie, że nasza historia jest długa i twa już kolejny miesiąc a końca nie widać...przygotowaliśmy dla Ciebie skrót najważniejszych informacji. Oto link [KLIK].

środa, 22 lipca 2009

A może było to tak ...

Otóż być może wyglądało to tak…

Latem zeszłego roku skład Zarządu DnB Nord poszerzył się osobę która wcześniej wiele lat pracowała w Fortis Banku a teraz miała się zająć rozwojem pionu bankowości detalicznej. Być może po kilkunastu latach pracy w Fortisie ten ktoś chciał zawalczyć w nowym miejscu, pokazać na co go stać? DNB Nord będąc do tej pory głównie bankiem korporacyjnym postawił sobie za zadanie wejść na rynek bankowości detalicznej. Oferta kredytów hipotecznychhook produkt - miała być wabikiem, marchewką rzuconą na początek.

Świetne warunki cenowe… niska marża, bez prowizji za udzieleni kredytu. Nic tylko brać.
Miało być tak pięknie… a wyszło jak zwykle …

A teraz rzut oka z perspektywy Klienta a właściwie tego co z nas zostało po przygodzie z DNB Nord.

Czy możliwe że grupa specjalistów odpowiedzialnych za kredyty hipoteczne stworzyła procedury, którym sami nie są w stanie podołać? Bank jest zawalony po dach wnioskami. Dwa miesiące dokumenty leżą nietknięte. NIETKNIĘTE przez Analityka!!!

Bo to, że przegląda je jakaś „pani Kasia” czy „Hania” odhaczając krzyżyki na check liście to naprawdę nic nie daje. Aż tu klient zaczyna się dobijać bo ile do cholery można czekać… jeden telefon, drugi … piąty.
Ktoś tam wreszcie w tym grzebnął. Rzucił okiem raz czy dwa, ale pech chciał, że wniosek był skomplikowany. Trzy źródła dochodu, działalność gospodarcza, kilka innych kredytów. Na początek jakieś 150 stron dokumentów.
Czy ktoś miał czas to wszystko przeczytać, podczas kiedy tyle innych wniosków czeka w kolejce ? A jak ktoś przeczytał czy potrafił poprawnie przeanalizować? Jakie jest wytłumaczenie na powstanie tylu rażących pomyłek i niekończącego się procesu decyzyjnego?

Po prawie dwóch miesiącach od złożenia przez nas dokumentów Analityk wydaje wstępną decyzję bankową pełną błędów. W rzeczywistości to dokument bezwartościowy tak z punktu widzenia Klientów jak i samego banku.

Na nieszczęście robi się afera… coraz więcej osób z Banku jest wciągnięte bo Klientka jest uparta, wydzwania gdzie się da. Wtedy najlepiej poprosić o następne dokumenty . Zagmatwać, przedłużyć … ??

Można też poniżyć sugerując, że oszukuje bo nie przyznała się do tego że ma dziecko, które od 11 lat wychowuje mąż ? Może Klientka się wścieknie i pójdzie gdzie indziej ??… będzie problem z głowy.

Papiery do niszczarki i po kłopocie.

Ale nie – kobitka twarda sztuka. Nie tylko nie rezygnuje, ale jeszcze na dodatek wciąż donosi kolejne dokumenty. I pech chciał, że jest księgową.
Potrafi liczyć, zna się na cyferkach, dla swoich klientów przygotowała dziesiątki wniosków kredytowych. Nie daje wmówić sobie bzdur. Tym gorzej dla niej. Jeszcze bardziej będzie boleć świadomość błędów i nadużyć popełnionych przez „ analityków”

No ale przecież „WSZECHWIEDZĄCY DZIAŁ ANALIZ” nie może się mylić.

Tak czy siak decyzja jest odmowna. Przecież nikt w Banku nie przyzna się do błędu… KOMPLETNA BEZNADZIEJA

2 komentarze:

Roman Rainmaker pisze...

Polecam Open Finance. Składają wnioski od razu na kilka banków, tak na wszelki wypadek.

mistrz i Małgorzata pisze...

Po naszych przejściach z "pośrednikiem" - Oppenhaim Enterprise - nie wydaje mi się aby zmiana szyldu coś zmieniła.
Tak naprawdę liczą się ludzie i to w jaki sposób wykonują swoją pracę.
... być może w Open Finance większą wagę przykłada się do zaangażowania pracowników w sprawy klientów ... kto wie.
My już jednak o tym się nie przekonamy. ;-)

Prześlij komentarz