Bartosz Chytła zapewnia, że w przeciwieństwie do niektórych banków, które agresywnie weszły na ten rynek i zostały zasypane wnioskami kredytowymi, co spowodowało chwilowy paraliż komitetów kredytowych - DnB Nord ma wystarczające moce przerobowe. Kredyt hipoteczny to będzie 'hook product', wabik, na który DnB Nord chce złowić nowych klientów. Dopiero potem przygotuje dla nich nowe produkty.- źródło portal fenicjanie.pl - wywiad z dnia 9 września w "Pulsie Biznesu"
Drogi Czytelniku,

jeżeli tu trafiłeś to oznacza, że szukałeś informacji o jednym z Banków. Mając na względzie, że nasza historia jest długa i twa już kolejny miesiąc a końca nie widać...przygotowaliśmy dla Ciebie skrót najważniejszych informacji. Oto link [KLIK].

poniedziałek, 27 lipca 2009

Marzenia bez Happy Endu

Kredytu hipotecznego w Banku DNB Nord nie dostaliśmy … na dodatek zabrano nam prawie 3 miesiąca życia. Zniszczono życiowe marzenia o posiadaniu własnego domu. Mamy za sobą zmarnowane wakacje, nerwy , stres i poczucie straconej energii.

Czy mogło by być inaczej gdybyśmy nie dali się zwieść obietnicom DNB Nord? Czy inny Bank dałby nam kredyt? Sprawdzimy to, jeśli starczy nam siły. Czy mamy szanse wywalczyć odszkodowanie od Nordu? Czy pojedynczy człowiek, może udowodnić, że Bank jako instytucja nie jest bezkarny? Czas pokaże …

Czy to co opisaliśmy wydarzyło się naprawdę? Na szczęście mamy korespondencję wysyłaną do nas z Banku. A tych z Was którym brakuje szczegółów zachęcamy do przeczytania chociażby dwóch wpisów z 30 czerwca i 9 lipca.

Jedno jest pewne - każdy potencjalny klient zanim zdecyduje się na współpracę z tym Bankiem ma prawo poznać naszą historię. Jeśli po lekturze naszego bloga podzielacie tę opinię zawsze możecie rozesłać link do waszych znajomych.
Być może internet to jedyne miejsce w którym Klient i Bank mogą być sobie naprawdę równi.

I do tego dołożymy wszelkich starań. To będzie nasz „ prezent” dla DnB Nord.

Póki co Zarządowi Banku - GRATULUJEMY !!! Gratulujemy jakości pracy podwładnych i sposobu podejścia do nas jako Klientów


środa, 22 lipca 2009

A może było to tak ...

Otóż być może wyglądało to tak…

Latem zeszłego roku skład Zarządu DnB Nord poszerzył się osobę która wcześniej wiele lat pracowała w Fortis Banku a teraz miała się zająć rozwojem pionu bankowości detalicznej. Być może po kilkunastu latach pracy w Fortisie ten ktoś chciał zawalczyć w nowym miejscu, pokazać na co go stać? DNB Nord będąc do tej pory głównie bankiem korporacyjnym postawił sobie za zadanie wejść na rynek bankowości detalicznej. Oferta kredytów hipotecznychhook produkt - miała być wabikiem, marchewką rzuconą na początek.

Świetne warunki cenowe… niska marża, bez prowizji za udzieleni kredytu. Nic tylko brać.
Miało być tak pięknie… a wyszło jak zwykle …

A teraz rzut oka z perspektywy Klienta a właściwie tego co z nas zostało po przygodzie z DNB Nord.

Czy możliwe że grupa specjalistów odpowiedzialnych za kredyty hipoteczne stworzyła procedury, którym sami nie są w stanie podołać? Bank jest zawalony po dach wnioskami. Dwa miesiące dokumenty leżą nietknięte. NIETKNIĘTE przez Analityka!!!

Bo to, że przegląda je jakaś „pani Kasia” czy „Hania” odhaczając krzyżyki na check liście to naprawdę nic nie daje. Aż tu klient zaczyna się dobijać bo ile do cholery można czekać… jeden telefon, drugi … piąty.
Ktoś tam wreszcie w tym grzebnął. Rzucił okiem raz czy dwa, ale pech chciał, że wniosek był skomplikowany. Trzy źródła dochodu, działalność gospodarcza, kilka innych kredytów. Na początek jakieś 150 stron dokumentów.
Czy ktoś miał czas to wszystko przeczytać, podczas kiedy tyle innych wniosków czeka w kolejce ? A jak ktoś przeczytał czy potrafił poprawnie przeanalizować? Jakie jest wytłumaczenie na powstanie tylu rażących pomyłek i niekończącego się procesu decyzyjnego?

Po prawie dwóch miesiącach od złożenia przez nas dokumentów Analityk wydaje wstępną decyzję bankową pełną błędów. W rzeczywistości to dokument bezwartościowy tak z punktu widzenia Klientów jak i samego banku.

Na nieszczęście robi się afera… coraz więcej osób z Banku jest wciągnięte bo Klientka jest uparta, wydzwania gdzie się da. Wtedy najlepiej poprosić o następne dokumenty . Zagmatwać, przedłużyć … ??

Można też poniżyć sugerując, że oszukuje bo nie przyznała się do tego że ma dziecko, które od 11 lat wychowuje mąż ? Może Klientka się wścieknie i pójdzie gdzie indziej ??… będzie problem z głowy.

Papiery do niszczarki i po kłopocie.

Ale nie – kobitka twarda sztuka. Nie tylko nie rezygnuje, ale jeszcze na dodatek wciąż donosi kolejne dokumenty. I pech chciał, że jest księgową.
Potrafi liczyć, zna się na cyferkach, dla swoich klientów przygotowała dziesiątki wniosków kredytowych. Nie daje wmówić sobie bzdur. Tym gorzej dla niej. Jeszcze bardziej będzie boleć świadomość błędów i nadużyć popełnionych przez „ analityków”

No ale przecież „WSZECHWIEDZĄCY DZIAŁ ANALIZ” nie może się mylić.

Tak czy siak decyzja jest odmowna. Przecież nikt w Banku nie przyzna się do błędu… KOMPLETNA BEZNADZIEJA

wtorek, 21 lipca 2009

Przegląd sytuacji...

Minął kolejny tydzień . Jak wygląda sytuacja na dziś.
Kredytu nie mamy.
Dom przepadł.
Straciliśmy 50.000 zadatku… nerwy … czas … marzenia i kupę zdrowia.

Czujemy się totalnie lekceważeni przez pracowników Banku. Od 10 dni nie możemy nawet wydobyć na piśmie decyzji odmownej? Dlaczego Bank nie wydaje nam tego dokumentu? Nasze maile i telefony i pisma zostają bez odpowiedzi.

Członek Zarządu, odpowiedzialny za pion bankowości detalicznej, pomimo kilku prób skontaktowania się i zainteresowania tematem jest tak zajęty, że nie ma czasu nawet porozmawiać z nami przez telefon.

M. była dzisiaj w jakimś przypadkowym oddziale tegoż wspaniałego Banku. Miły pan w krawacie na podstawie przedstawionych dokumentów oszacował naszą zdolność na 1.100.000.

Podobne odpowiedzi otrzymaliśmy jeszcze z 5 innych odwiedzonych tego dnia banków. A kredytu chcieliśmy 630.000. Pytanie za 100 punktów jak to możliwe, że oddział Banku DnB Nord mówi co innego a centrala co innego ??

poniedziałek, 13 lipca 2009

Oko w oko z Analitykiem

Po raz kolejny M. dostała się do siedziby DNB Nord. Miła Pani K. ze skrępowaniem w oczach powiedziała, że koledzy z Działu Analiz unikają jej i nie może dowiedzieć się nic konkretnego ponad to, że nadal podobno nie mamy zdolności kredytowej !!! ale oczywiście nikt tego na piśmie nie chce nam dać. M. się zaparła.
Powiedziała, że nie ruszy się z stamtąd dopóki nie przyjdzie do niej osoba która analizowała ten wniosek. Sytuacja patowa … Ale coś chyba drgnęło w tej kobiecie. Może po prostu widzi jak dramatyczna jest sytuacja, a może po prostu wstyd jej za to co się dzieje i nie ma już ochoty kryć tyłka „ geniuszom z działu analiz”.

Powiedziała, że spróbuje… wyszła. Mijają minuty…. Wróciła z … „SZEFOWĄ ZESPOŁU ANALITYKÓW” – brzmi dumnie .

Tylko jaka jest rzeczywistość ?! Rozmowa z Panią Analityk – była krótka i potwierdziła nasz najgorsze obawy.

Co z tego, że Bank się pomylił … że wydal decyzje z błędami … że analityk oszacował zdolność kredytową z sufitu…
Wolno im a jak to subtelnie ujęła pani Analityk „ona mi się nie musi z niczego tłumaczyć”. Ja przepraszam… czy coś się Pani nie pomyliło??? To Pani prywatny Bank , ma Pani w nim jakieś udziały??? Czy może jednak jest Pani obowiązkiem rzetelnie i uczciwie wykonywać swoją pracę … szanować klientów … i godnie reprezentować instytucję finansową w której Pani pracuje? Może czas się zastanowić nad konsekwencjami popełnionych w naszym przypadku błędów?


Szkoda było dalej marnować czas na pustą rozmowę. M. z uśmiechem na twarzy obiecała tylko Pani „Analityk” – uch jakież to nadużycie semantyczne… obiecała jej jedno - „ proszę nie myśleć że to koniec … że podkulę ogon i sprawa będzie skończona… „


niedziela, 12 lipca 2009

Obuchem w łep

Mija 12.00 i jak na razie zero z zapowiadanego kontaktu. Koło godziny 15 zaczyna się nerwówka.

0 16.30 dzwonili z banku … decyzja jest odmowna … Dlaczego? Tego nikt nie wie w tej chwili !!!
Nie jesteśmy w stanie niczego się dowiedzieć. Nie mamy tego na piśmie, nie podano żadnych wyjaśnień. Genialny Pan z Banku powiedział „ na pewno ma Pani jakiś inny Bank w zanadrzu a jak nie to niech Pani idzie poprosić dewelopera żeby oddał Pani pieniądze”.

To koniec. Za dwa dni powinniśmy podpisać akt notarialny. Właśnie straciliśmy 50.000 zł. I nasze marzenia …

Stos makulatury

W weekend oprócz chwili odpoczynku zrobiliśmy z M. małe podsumowanie. Inwentaryzacja dokumentów jakie dostarczyliśmy do Banku DnB NORD przyniosła zaskakujące efekty. Poniżej pełna lista "makulatury" jaką przekazaliśmy w ciągu 2,5 miesiąca. Sami sobie oceńcie rozmiar tej dokumentacji i informacji tam zawartych.


Oto pełne zestawienie:

  1. Wniosek wraz z załącznikami – 8 stron
  • Dokumenty załączone do wniosku (oryginały okazane pracownikowi Banku DnB NORD przez pośrednika )
  1. Kserokopia dowodu osobistego 2 strony
  2. Kserokopia paszportu 2 strony
  3. Kserokopia umowy kredytu hipotecznego na kwotę 138000 CHF plus aktualny harmonogram spłat i 3 ostatnie dowody wpłat – 12 stron
  4. Wydruki interetowe historii ROR za okres od 05.2008 do 06.2009 – 27 stron
  5. Kserokopia historii rachunku ROR za okres od 05.2008 do 06.2009 – to samo co w punkcie 5 tylko z pieczątkami bankowymi – 31 stron
  6. Kserokopia odpisu aktu małżeństwa z adnotacją o rozwodzie – 1 strona
  7. Kserokopia zaświadczenie o niezaleganiu ZUS – 1 strona
  8. Kserokopia zaświadczenia o zamknięciu limitu w ROR w Pekao SA – 1 strona
  9. Kserokopia opinii bankowej o kredycie hipotecznym w Pekso SA – 1 strona
  10. Kserokopia potwierdzenia zamknięcia Kredytu Bezpiecznego w Polanku – 1 strona
  11. Kserokopia opinia bankowej o prowadzonych rach. firmowych i kredytach z Polbanku -1 strona
  12. Kserokopie opłat podatku dochodowego za rok 2009 – 1 strona
  13. Kserokopia wyciągu bankowego z Polbaku z wyszczególnieniem części odsetkowej i kapitałowej raty kredytu inwestycyjnego na lokal uzytkowy – 1 strona
  14. Kserokopia opinii bankowej o rachunku firmowym w Pekso SA – 1 strona
  15. Kserokopia wpisu do ewidencji działalności gospodarczej – 1 strona
  16. Kserokopia nadania nr REGON – 1 strona
  17. Kserokopia nadania NIP – 1 strona
  18. Kserokopia wyboru formy opodatkowania – podatek liniowy 19 % - 2 strony
  19. Kserokopia zawiadomienia o wyborze kwartalnej metody wpłacanie zaliczek PIT 5 L- strony
  20. Kserokopia PIT 37 za rok 2008 – 3 strony
  21. Kserokopia PIT 36L za rok 2008 – 5 stron
  22. Kserokopia umowy zlecenie plus rachunki do umowy za rok 2008-2009 – 21 stron
  23. Kopia Podatkowej książki przychodów i rozchodów za rok 2009 – 14 stron
  24. Kopia zestawienia z księgi przychodów i rozchodów za rok 2008 - 5 stron
  25. Kserokopia umowy przedwstępnej na zakup nieruchomościp lus ksero przelewu zaliczki w kwocie 50000 zł – 6 stron
  26. Kserokopia odpisu księgi wieczystej nieruchomości - 4 strony
  27. Kserokopia KRS, REGON i NIP dewelopera – 10 strony
  28. Kserokopia pozwolenia na budowę – 2 strony
  29. Kserokopia pozwolenia na użytkowanie – 2 strony
  30. Kserokopia wypisu z rejestru gruntów - 1 stona
  31. Kserokopia KRS spółki w której jestem zatrudniona na umowie zlecenie – 5 stron
  32. Kserokopia sprzedaży udziałów w powyższej spółce – 3 strony
  33. Operat szacunkowy kredytowanej nieruchomości – 22 strony plus załączniki 18 stron
po podsumowaniu daje to RAZEM 214 STRON DOKUMENTÓW

Skserowanie tego wszystkiego zajęło 6 godzin.


I po co to wszystko ??? I tak nikt nie potrafił albo nie chciał tego przeczytać ... :(

Reflekcja No.1

Weekend. Wydarzenia z ostatniego tygodnia wypruły z nas wszystko. Nie ma w Nas żadnych pozytywnych emocji ani też chęci do działania. To w jaki sposób się to odbyło pokazuje tylko i wyłącznie niemoc oraz bezsilność klienta wobec instytucji jaką jest Bank. Mogą zrobić z Tobą wszystko nie ponosząc żadnej konsekwencji.



Ot tak porostu.

Ty się człowieku staraj... płać uczciwie podatki, wykazuj wszystko w zeznaniach rocznych, gromadź dokumenty, których i tak NIKT nie przejrzy bo nie potrafi albo mu się nie chce albo nie ma takiej potrzeby gdyż target sprzedaży został wykonany.


Musimy się z M. zastanowić co robić dalej. Musimy podliczyć koszty tej całej imprezy, która kosztowała nas już niemało pieniędzy, czasu emocji nie wspominając już zpaskudzonych wakacjach...


Spacer, kino może wyjście na basen ... to powinno pomóc w odcięciu się od tych negatywnych emocji ...


piątek, 10 lipca 2009

"Nazajutrz"

Poranek przyniósł odrobinę energii i woli walki. M. się zacięła. Powiedziała że nie odpuści. Zebrała dokumenty. Po raz kolejny zrobiła wydruki. Na czerwono pozakreślała dane które wprost świadczą o tym, że osoba analizująca nasz wniosek popełniła rażące błędy.

Przy pomocy „ miłej Pani K.” Kierownik Departamentu Zarządzania Jakością umówiliśmy się na spotkanie w centrali na godzinę 16.00. O 13.00 M. sprzedała udziały w spółce tak jak było to uzgodnione jeszcze przed wakacjami. Obcięli nam kredyt więc musimy uskładać wkład własny. W tej sytuacji 50.000 za udziały w spółce ratuje nam całą transakcję zakupu domu.

Po południu w centrali banku… hmmm nie z dużej litery o tej instytucji nie powinno się pisać. W każdym razie w klimatyzowanym biurze centrali spotkały się z nami 3 osoby – Miła Pani K. , Pan Dyrektor Departamentu Obsługi Klienta i tajemniczy, małomówny pan z działu sprzedaży - milczeniem pomińmy na razie ich nazwiska. Przekazaliśmy następną porcję dokumentów.

Dwoje pierwszych „gospodarzy” spotkania było mocno zakłopotanych sytuacją. Przeprosiny, gęste tłumaczenie. Wzrok wbity w podłogę. Obiecywali, że w poniedziałek zapadnie ostateczna decyzja, że "ktoś się z nami skontaktuje", że zależy "im" na udzieleniu tego kredytu. Pan z Działu Analiz siedział cicho i nic prawie nie mówił…

Ciekawe co to było to coś co malowało się na jego twarzy. Kpina …? Znudzenie …? Czy może politowanie?

Jak u Barei - odwiozą mnie do Tworek



Ja czuje się podobnie ...

czwartek, 9 lipca 2009

Powrót z wakacji to DRAMAT

Wróciliśmy z wakacji. No tylko teoretycznie to były wakacje. Godziny i dni spędzone na telefonach i pisaniu maili do Polski.


Przepychanki z pośrednikiem, telefony do różnych osób z DnB NORDU. Jakiś znajomy tam kogoś zna... podał telefon.
M. dzwoniła i błagała, żeby ktoś się zajął wreszcie porządnie ta sprawa. Skamlenie o różne dokumenty .. odpisy… opinie… i cholera wie co jeszcze. Była teściowa M> ganiałą w Łodzi po sądowych archiwach, żeby wydobyć ten cholerny wyrok o rozwodzie.
Nerwy, stresy … łzy i rozpacz. Tracimy nasze marzenia.

Od momentu wyjścia z samolotu M. wisi na telefonie i dzwoni do wszystkich świętych. Ustaliła gdzie są te wszystkie dokumenty i chce tam pojechać. Ale jak to z centralą Banku… Nie wpuszcza tak kogoś z ulicy więc zaczyna desperacko szukać kogoś kto może podjąć jakieś skuteczne działania. Pośrednik beznadzieja - wysyła nas do dewelopera żeby przedłużyć termin na podpisanie aktu. Tyle są w stanie poradzić.
Zostaliśmy sami .. bez żadnego wsparcia. M. staje na głowie żeby przebić się w centrali do kogoś sensowenego.
I znajduje się miła … dość wysoko postawiona Pani która poruszona naszą historia obiecuje rozeznać się w temacie.

14.30 Dzwoni telefon i słyszymy: " Juz co nie co wiem, problemem jest tylko to nieszczęsne orzeczenie o rowodzie"… uf ... to juz chociaż jakas informacja.

Decyzja jest pozytywna teraz tylko walka toczy się o ten cholerny odpis. Chodzi o to żeby ten dokument był warunkiem do uruchomienia pieniędzy a nie do poygotowania umowy.

Rozpoczyna się trochę bezsensowna dyskusja.

Po co im w ogóle ten papier? Żaden banku przez 11 lat nigdy tego dokumentu nie wołał. …

Słyszymy: "że tam może jest jakaś informacja, że M. płaci alimenty na męża albo na dziecko i się nie przyznała. Albo może jest winna byłemu kupą kasy z podziału majątku i tak dalej i tak dalej"

Równie dobrze M. może mieć też błonę między palcami albo płetwy...

Bzdury na kiju… no ale cóż tylko płacz i zgrzytanie zębów pozostaje.

17.30
Telefon od pośrednika. I teraz wszystko to co działo się do tej pory to było NIC!!!…

Dostaliśmy decyzje odmowną !!! Powód … brak zdolności kredytowej. Zabrakło 100000 zł. Normalnie złapał nas stupor. Kopia maila z banku jest nieprecyzyjna i niezrozumiała z powodu dziwnej gramatycznej konstrukcji zdań.

Analityk z sufitu oszacował sobie na oko wysokość raty kredytu inwestycyjnego bez posiadania dokumentów mówiących o jej faktycznej wysokości i odpisał ją w całości od zdolności kredytowej. Bo jak twierdzi nie jest ona ujęta w Podatkowej Książce Przychodów i Rozchodów.

Szok. Jak to oszacował.? Co to jest ? … Jak to nie ma odpisów w KPIR skoro dostali wydruki… Czy nawet nie przeczytał dokumentów?? Ale jak doniesiemy aktualny harmonogram dotyczący tego kredytu ... i harmonogram kredytu hipotecznego za mieszkanie ... i dokumenty finansowe spółki w której udziały ma M. to rozpatrzą wniosek jeszcze raz.

DRAMAT … DRAMAT I JESZCZE RAZ DRAMAT

M . dostała furii … Nie wiemy co robić dalej

poniedziałek, 6 lipca 2009

Orzeczenia tylko brak

DużaM. dowiozła w trakcie pracy do pośrednika wszystkie dokumenty z wyjątkiem tego cholernego orzeczenia rozwodowego.

M. pokłóciła się pośrednikiem przez telefon, bo nawet nie byli nam w stanie powiedzieć kiedy przyjedzie pracownica z DnB NORDU, żeby te dokumenty zabrać.

Dzisiaj mija 2 miesiące od czasu kiedy złożyliśmy wniosek w tym Banku. Już teraz możemy powiedzieć, że:
DNB NORD I TEN POŚREDNIK TO BYŁA JEDNA Z NAJGORSZYCH DECYZJI W NASZYM ŻYCIU!!!


czwartek, 2 lipca 2009

połączenie via Poland tym razem internet

Przychodzi kolejny mail – kopia korespondencji pośredniaka z "panią z Banku" która się z nimi kontaktuje.

ŻENADA. Pani z DnB NORDU przyznaje … Tak faktycznie analityk pomylił wkład własny… Powinno być 127.000 a nie 314.000. no i z oprocentowaniem też mu się rubryki pomyliły. I ten kredyt inwestycyjny to też pomyłka a zamykać nie trzeba ani jednego tego na 39.300 ani tego na 300.000.

Słowa PRZEPRASZAM też tam nie uczą lub nie wymagają.

No ale co do dostarczenia pozostałych żądanych dokumentów to nie ma zmiłuj się. Nawet to orzeczenie Sadu o rozwodzie jest niezbędne.

No to teraz się zaczęło .

Telefon za telefonem.

Do jednego banku do Pani Olgi… M. wyżebrała opinię bankowa przez telefon. Odbierze ja nasza pracownica. Następny telefon w sprawie wyciągów z ROR-u … znowu lamenty .. Dokumenty będą za 3 dni, odbierze pracownica…

Następy Bank … tu było najgorzej … ale tez się jakoś udało. To już ze dwie godziny na telefonie … najgorzej z tym wyrokiem sadowym. Nigdy nie był odebrany z Sądu. A Sąd jest w Łodzi…. A MY NA KRECIE . Ktoś z rodziny nam ustalił, że potrzeba na to dwa tygodnie bo wyrok trzeba wyciągnąć z archiwum.

No to koniec. Nie zdążymy przed 15 lipca… nie ma szans.

kolejny telefon z Krety do Polski

M. dzwoni Do pośrednika. Tam, też wiedzą, że to głupota. To po jaką cholerę mi to wysyłają???!!! Powinni zadzwonić do Banku DnB Nord i spytać się kto tak spieprzył robotę.

Konkluzja z tego jest taka: Kredyt dadzą bo chyba … mamy zdolności kredytową … z nieruchomością wszystko jest OK.

Tylko co myśleć o tym że Analityk się tyle razy pomylił? M. dostała szału. Naciska na pośrednika aby tą sprawę wyjaśnić jak najszybciej bo terminy nas gonią. a to co Bank DnB Nord nawpisywał w decyzji no cóż ... nawet nie wiadomo jak to nazwać.



PS. Na osłodę gorzkiej rzeczywistości w Polsce pozostają nam nam chwile spędzone na Krecie.